Mam świadomość, że pewnie robię to
jako jedna z ostatnich blogerek, jednak wybaczcie, czuję potrzebę
podzielenia się tym, co ten rok dla mnie znaczył. Przede wszystkim
początek włosomaniactwa. Blond na włosach, 2/3 włosów do
ścięcia, kolka nerkowa i inne tym podobne atrakcje ( nie polecam
nikomu), wiosna, chęć rozkręcenia przyrostu, znalezienie blogu
Anwen, pach! Wpadłam. Mimo że bloga piszę od niespełna trzech
miesięcy, to tak naprawdę moja przygoda z dbaniem o włosy zaczęła
się w okolicy czerwca. Po długim biciu się sama ze sobą w
sumieniu, założyłam tego oto bloga i piszę, gryzmolę, skreślam
takie oto durnoctwa moje wymyślne ;). Włosy urosły od kości
żuchwy sporo za kości obojczyka. Pora na najważniejsze,
wytypowanie moich ulubieńców ubiegłego roku, w kilku kategoriach:
-
* szampon – bez ogródek, bez głębszych refleksji – Alterra, szampon nawilżający, granat i aloes. Nigdy po nim nie miałam przesuszu, dobrze zmywał oleje, włosy zdecydowanie bardziej były zdyscyplinowane. Zapach niedrażniący.
* odżywka – Garnier, odżywka z awokado i masłem karite. Towarzyszyła mi podczas zeszłego roku najczęściej. Najbardziej uniwersalna, o przyjemnym składzie, niezawodna.
* maska – Kallos latte. Sprawia istne cuda na moich włosach. Są sypkie, miękkie, pachnące, sprężyste. Dyscyplinuje i wygładza.
-
* mycie – Oriflame, Mleczko oczyszczające 3 w 1 Essentials. Konsystencja mleczka, brak SLSu w składzie, cudowny zapach (trochę jak melon) oraz brak wysuszenia cery... Strzał w dziesiątkę przy mojej problemowej cerze!
*peeling – Avon Clearskin, Blackhead Clearing Daily Cleanser – choć producent uważa, że jest to produkt, do codziennego użytku, ja sięgam po niego raz na tydzień, w celu dogłębnego oczyszczenia twarzy. Efekt? Niesamowicie gładka cera.
-
*podkład – matujący podkład w musie „idealna cera”. Dzięki niemu mogłam odstawić krem matujący do szuflady. Bardzo wydajny oraz trwały, daje naturalny efekt.
To by było na tyle. Jestem szalenie
ciekawa, jak moje zestawienie z roku 3013 będzie się prezentować
na tle zeszłorocznego ;)
Pozdrawiam Was gorąco, Kochane!
P.s. Ze styczniowej aktualizacji włosów chyba będę musiała zrezygnować, ponieważ moja karta pamięci z aparatu się najzwyczajniej... rozleciała. Nie będę się wygłupiać i robić zdjęć komórką.:(
P.s. Ze styczniowej aktualizacji włosów chyba będę musiała zrezygnować, ponieważ moja karta pamięci z aparatu się najzwyczajniej... rozleciała. Nie będę się wygłupiać i robić zdjęć komórką.:(
Zaintrygowałaś mnie tym stylizatorem. Szukam czegoś takiego, ale od większości produktów odrzuca mnie skład. Chętnie zapoznam się ze szczegółową recenzją:)
OdpowiedzUsuńOd odżywki Garniera i szamponu Alterry zaczęłam dbać o swoje włosy:)
Współczuję z powodu karty pamięci... Ja mam sprawny aparat, ale zostałam bez żarówek imitujących światło dzienne i w taką pogodę nic nie zdziałam. Na szczęście mam trochę zdjęć na dysku zewnętrznym:)
muszę w koncu kallosa kupic ;)
OdpowiedzUsuńZnalazłam w moim małym miasteczku sklepik z różnymi komsetykami i jest między innymi Kallos. Kupił carote i żałuję ;< moje włosy go nie lubią.
OdpowiedzUsuńGarniera uwielbiam miłością czystą, nigdy się z nim nie rozstanę :). Tego szamponu Alterry jeszcze nie używałam, miałam maskę i odżywkę z tej serii a ostatnio używam szamponu z kofeiną, jestem jednak dopiero po dwóch myciach i ciężko coś powiedzieć.
OdpowiedzUsuńHej zapraszam na mojego nowego otwartego bloga http://vivalaglam96.blogspot.com/ znajdziecie dużo ciekawych rzeczy
OdpowiedzUsuńi morze coś dla siebie zapraszam do komentowania i do obserwowania.
może.
UsuńOdżywka karite to produkt wszechczasów :)
OdpowiedzUsuńKallosa nie cierpię :P
Alterra też jest moim ulubieńcem ;)
OdpowiedzUsuń2012 rok to dla mnie (a konkretnie dla moich włosów) również przełom - też znalazłam bloga Anwen... i życie stało się lepsze :)
OdpowiedzUsuńUwialbiam tę odżywkę Garniera;)
OdpowiedzUsuńu mnie 2012 tez sprawił że włoski urosły i stały się piekniejsze:D nie tylko przez dbanie o nie:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń