Każda chyba włosomaniaczka na
początku swojej „kariery” uczy się nazw silikonów, by
skrzętnie je omijać w każdym kosmetyku. O ile silikon w szamponie
raczej nie jest dobrym rozwiązaniem ( chyba, że przed wielkim
wyjściem, a następnie zmyty szamponem oczyszczającym), o tyle w
odżywkach i maskach nie powinnyśmy już tak od niego stronić.
Pierwszy produkt, na bazie silikonu,
bez którego nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji to serum
silikonowe. W tej roli obecnie męczę jedwab Marion. 50 ml produktu
jest nadzwyczaj wydajne, używam od roku (!), a w kolejce czekają
dwie buteleczki jedwabiu chi oraz kuracja arganowa od Marion (za 7 zł
w biedronce – jak za darmo!:D) Oczywiście nie ma się co
rozchodzić nad śladowymi ilościami jedwabiu w tych produktach.
Ważne, by produkt „oblepiał” nam końcówki włosów, by te się
nie rozdwajały. Ja po 8 miesiącach nadal mam końcówki
nierozdwojone.
Na kolejnym miejscu ulokowały się
odżywki oraz maski. Ja nie boję się produktów z dimethicone,
cyclopentasiloxane oraz phenyltrimethicone. Dwa z nich są zmywalne
za pomocą łagodnego detergentu ( dimethicone oraz
phenyltrimethicone), zaś cyclopentasiloxane jest silikonem lotnym,
który po jakimś czasie sam odparuje z powierzchni włosa. Ponadto
cyclopentasiloxane rozpuszcza się w olejach, dlatego najlepiej jest
naolejować włosy, jeśli boimy się nadbudowania.
Obecnie przerzucam się na pielęgnację
bardziej treściwą, bardziej olejową oraz silikonową, gdyż zbliża
się pora roku mało korzystna dla naszych włosów. Wieczne
ocieranie się o szaliki i czapki, narażenie na ujemną temperaturę
możemy zminimalizować, odpowiednio konserwując nasze pukle.
Najgorszym scenariuszem jest oczywiście
zamarzanie włosów, kiedy nie są dosuszone, albo gdy zbierze się
na nich para wodna. Dlatego należy pamiętać o dobrym wysuszeniu
włosów przed wyjściem oraz o odgarnianiu włosów sprzed naszej
twarzy.
Ważna jest także odpowiednia czapka.
To ona chroni cebulki włosów oraz skalp przed nadmiernym
wysuszeniem. Aby włosy się nie elektryzowały, wystarczy wypłukać
naszą czapkę w wodzie z dodatkiem płynu do płukania, albo
delikatnie przejechać po włosach serum silikonowym lub kremem do
rąk. Bardzo ważne jest częste pranie naszych czapek, na których
zbiera się kurz, łój z naszych skalpów, czasami nawet łupież i
walka z nimi może być daremna, jeśli nałożymy zarodki grzybiczne
na leczoną skórę głowy.
A Wy jakie macie strategie na nadchodzącą zimę?? Podzielcie się nimi w komentarzach!
ja też zimą zaprzyjaźniam się z silikonami, ale nakładam je tylko na końcówki włosów :) Moją strategią jest po prostu schowanie włosów pod czapkę, żeby chronić je przed mrozem i zniszczeniami.
OdpowiedzUsuńMoja strategia na każdą zimę to porządna czapka i szalik! Do tego mnóstwo emolientów i moje włosy wychodzą z zimy obronną ręką :)
OdpowiedzUsuńAnomalia
Moje włosy pod czapką i szalikiem widocznie tracą blask, stają się bardziej suche... niestety :(
OdpowiedzUsuńJa zimą nie wyobrażam sobie wyjść na dwór bez czapki. Mimo że się wtedy bardziej przetłuszczają to czapka i tak musi być :)
OdpowiedzUsuńu mnie niestety jedwab nie daje jakiś dużych efektów, choć nie obwiniam go za rozdwojenia a raczej dietę i inne czynniki:)
OdpowiedzUsuńJa będę stosować jedwab na końcówki i odżywki z silikonami :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog <3
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com