niedziela, 17 lutego 2013

Druga szansa dla kosmetyku

Pamiętam, jak Wam narzekałam, jak bardzo zawiodła mnie odżywka Joanny bez spłukiwania mak i bawełna... Muszę się wycofać z wszelkich zarzutów, co też czynię w tym poście ;)
Wszystko jest dziełem przypadku, eksperymentu, nudów... Dawniej odżywką ugniatałam włosy już po osuszeniu ich ręcznikiem, następnie nakładałam silikonowe serum na końcówki i nie widziałam zbytniej różnicy między tym, jak ją stosowałam, a tym, jak pomijałam użycie jej w mojej pielęgnacji.
Jakieś dwa tygodnie temu podczas mycia włosów wpadła mi ona w oko. Po umyciu włosów szamponem, a następnie nałożeniu odżywki/maski, przepłukaniu pasm płukanką odciskam maksymalnie jak się da włosy z wody, Kiedy już tę czynność zakończę, wyciskam na dłoń odżywkę w ilości jednej łyżki i ugniatam, wyciskając jeszcze pozostałą wodę, tak, jakbym ugniatała włosy po osuszeniu ręcznikiem. Zawijam w turban, najczęściej jak przy plunkingu i po zdjęciu tego osobliwego nakrycia głowy moje loczki są bardziej zdefiniowane,  nienapuszone, mięsiste. Co więcej, efekt utrzymuje się także po stylizacji i wysuszeniu dyfuzorem. Może i Ameryki nie odkryłam, ale może znajdzie się jakaś dziewczyna, która żyła w takiej nieświadomości jak ja i jej ten wpis pomoże.


A Wy macie takie doświadczenia z jakimiś kosmetykami?
Pozdrawiam Was ciepło :)

2 komentarze:

  1. Lubię, ale nic specjalnego nie robią one z moimi włosami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jej tak używam, super podkreśla fale;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger... .linkwithin_posts a div div { -webkit-border-radius: 60px; -moz-border-radius: 60px; border-radius: 60px; }