piątek, 28 grudnia 2012

Małe zakupy, czyli to, co duże dziewczynki lubią NAJBARDZIEJ ;)

Witajcie!
Z okazji moich ostatnich zakupów w galerii stałam się posiadaczką kilku drobnych kosmetyków. Już pomijając uzupełnianie szafy, postaram się Wam szybko i w miarę czytelnie zaprezentować łupy :
 1. Green Pharmacy, olejek łopianowy z czerwoną papryką - która włosomaniaczka nie chciałaby go chociaż przetestować! W końcu udało mi się go dorwać w Naturze za 6 zł, od dziś wmasowuję w skalp, może ruszy się przyrost ;)
2. Marion, Natura Silk - jedwabna kuracja. Wersja większa, 50 ml. Miałam wersję 15 ml, która się świetnie sprawdziła. Cena w Naturze - 8 zł.
3. Golden Rose, Paris, nr 111. Tak, jestem maniaczką lakierową. Mam pokaźny zbiorek, słynnych lakierów nude mam kilka, jednak dopiero ten spasował mi najbardziej ;). Mogę od siebie dodać, że lubię lakiery tej marki za ich cenę oraz jakość.
4. Flormar, pretty. Lakier "mini". Jak dla mnie idealna pojemność, bo nie lubię moich paznokci ciągle w tym samym odcieniu. Dostałam tę buteleczkę od TŻa, jako wielbiciela czerwonych pazurków.
 5. Sensique, matt finish powder - puder nie za ciemny, nie za jasny, nr 04. Teraz w sumie stwierdzam, że mogłam wybrać ciut jaśniejszy, ale nie będzie najgorzej, gdyż mam coraz mniejszą potrzebę matowienia cery. Zapach ma przyjemny, recenzje na wizażu oraz wśród bloggerek całkiem dobre, a nawet bardzo dobre, nie wspominając o cenie ( 8 zł)... Musiałam spróbować!
6. Patyczki drewniane do odsuwania skórek. Co tu dużo mówić ;) Drewniane są najmniej inwazyjne dla płytki paznokcia. Jak widzę metalowe dłutka, to mnie skręca...

Miałyście te produkty, używałyście? A może chciałybyście, żebym coś w przyszłości zrecenzowała?
Pozdrawiam ciepło!


niedziela, 23 grudnia 2012

Drugie podejście do awokado...

Witajcie!

Na wstępie z racji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia pragnę Wam wszystkim życzyć wielu rodzinnych chwil, wspaniałego nadchodzącego roku, a przede wszystkim włosowych inspiracji na każdy dzień. Niech nadchodzące święta będą dla Was szansą  na odpoczynek, ale także na refleksję nad Waszym życiem. To bardzo piękny czas, zatem radujcie się! :) 




Naczytałam ja się mnóstwo pozytywnych opinii o działaniu awokado na włosy, co w sumie jest oczywiste, jeśli kiedykolwiek miało się do czynienia z tymże owocem ( po konsystencji poznamy dość łatwo oleistą konsystencję, lekko mączną), dlatego też uraczyłam swoje pukle taką oto maską. Podaję składniki :





składniki:
-pół dojrzałego owocu awokado ( mam włosy trochę za ramiona, więc ilość w zupełności wystarczająca),
-łyżeczka miodu ( użyłam domowy miód z mniszka lekarskiego),
- łyżka oleju z pestek winogron.

Wykonanie:
miąższ wydłubuję łyżeczką, powinien on bardzo łatwo odchodzić i nie tworzyć grudek, gniotę widelcem owoc na papkę, przeciskam przez kawałek pieluchy ( uwierzcie, bardzo trudno usunąć z włosów wyschnięte kawałki awokado, w szczególności, jak nie jest specjalnie dojrzałe), dodaję miód oraz olej. Następnie trzymam nakładam papkę na włosy.

I tu pojawiają się schody. Moje pierwsze, odległe podejście do takiej maski była o tyle owocna, o ile ta wczorajszo-dzisiejsza okazała się totalną klapą. Postanowiłam trzymać ją na całą noc pod czepkiem. Rano przy zmywaniu okazało się, że moje włosy są totalnie splątane, nawet babydream nigdy mi ich tak nie splątał! Po spłukaniu okazało się ponadto, że pasma są spuszone i matowe. Nie sądzę, że chodzi tu o porowatość włosa, gdyż awokado zawiera przede wszystkim tłuszcze jednonienasycone. Olej z pestek winogron również działa na moje włosy zbawiennie, zatem jako winowajcę typuję miód.

Jakie plany na przyszłość? Chcę wykorzystać owoc awokado do podobnej maski, jednak spróbuję bez miodu, być może z odrobiną jogurtu naturalnego, albo maski kallos, a przede wszystkim z olejek z pestek winogron. Czas całego zabiegu będzie się wahać od godziny, do dwóch. Wszlekie obserwacje umieszczę na blogu oczywiście ;) Dziś zdjęcia nie będzie, chyba nikt nie chciałby zobaczyć puszących się włosów.

Czy Wy miałyście do czynienia z awokado w pielęgnacji włosów? Jak ono na wasze pukle wpływa?
Pozdrawiam.


piątek, 14 grudnia 2012

Widmo kosmetyki - uwaga bubel!

Musicie wiedzieć, że ten wpis jest bardzo subiektywny( jak większość na tego typu blogach :) ), ponieważ chcę Wam opisać moja historię z pewnymi kosmetykami do włosów i nie tylko... którym nie zawdzięczam generalnie NIC.
Gotowe?? To zaczynamy :
1. Odżywka Joanna Naturia do włosów farbowanych, mak i bawełna.
Kupiłam pod wpływem wizażu i blogerek. Myślałam, że faktycznie jest dobra, a że znalazłam w sklepie osiedlowym na półce za śmieszną cenę, wrzuciłam do koszyka. Od samego początku mnie drażniła. Ma strasznie chemiczny, gryzący się zapach. Konsystencja jest diabelsko wodnista i jakaś taka niedorobiona. Z moimi włosami nie robi zbyt wiele, choć wydaje mi się, że nie poprawia skrętu, a wręcz rozprostowuje... Wszystko to zniechęca mnie do jej używania, dlatego też nie stosuję regularnie...
Totalnie nie rozumiem zachwytów nad nią... Może spróbuję jako pierwsze omo, ale i tak zazwyczaj mam olej. Być może to jej szansa na to, bym wypróbowała mycie włosów odżywką? Zobaczymy ;)


2. Isana woda brzozowa.


Jak ją stosowałam, włosy mi się szybciej przetłuszczały, co przecież przeczy obietnicom producenta! Nie miałam łupieżu, może dlatego, że wcześniej również go nie miałam?? :) Co do porostu włosów... Również nic nie czyniła w tym kierunku. Mam 3/4 wielkiej butli, może podejdę do niej po raz drugi, jak będzie cieplej, w zimę nie lubię żadnych wcierek etc.





3. Tusz do rzęs w tubce.
Powiem szczerze, liczyłam na ten produkt. Mam proste, rzadkie rzęsy, długie, ale rzadkie. Po poszukiwaniach ( nieustannych) tuszu magika, który choć trochę coś wesprze matkę naturę, od tych super drogich, po te taniutkie, zdecydowałam się na to maleństwo. Za 3.80 kupiłam coś, co w sumie przyjemnie pachnie, ale wygląda na brąz. Nie na czerń, jak jest napisane na tubce. Ponadto konsystencja ma wiele do zarzucenia, jest jakaś taka tłusta, co wg mnie stanowi problem braku przyczepności do rzęs. Umieściłam produkt w opakowaniu po bardzo dobrym tuszu z rewelacyjną szczoteczką, a tu klapa. Na rzęsach nie ma NIC. Obecnie mam inny bardzo dobry tusz, za bardzo niską cenę, ale o nim może kiedy indziej ;)

A Wy używałyście tych kosmetyków? Co o nich sądzicie? A może same znacie takie buble, które choć polecane, się nie sprawdziły u Ciebie? Zachęcam do dyskusji ;)

piątek, 7 grudnia 2012

Recenzja odżywki Schauma krem i olejek









Powiem szczerze, że dość długo zastanawiałam się, czy w ogóle wrzucić do koszyka ten produkt...  Dwa miesiące temu wróciłam z tą odżywką do domu. Spojrzałam spokojnie na skład i w sumie miło się zaskoczyłam. Proszę, oto on:

Na sam początek mamy same dobroczynne składniki : panthenol, kreatynę, olejek arganowy... Nie zawiera silikonów (Pq 37, który jest o wiele mniej szkodliwy niż silikon, o wiele szybciej się spłukuje ). Moją większą uwagę przykuły tajemnicze substancje na samym końcu składu, jednak są to barwniki chemiczne ( o ile dobrze zrozumiałam z angielskiego ;) ).

Opakowanie : standardowe dla Schaumy, bardzo mi się podoba, poręczne, pojemnik stoi na otwarciu, dzięki czemu łatwiej będzie nam wydobywać kosmetyk pod koniec.

Obietnice producenta: "do włosów łamliwych z rozdwajającymi się końcówkami. Kremowa formuła odżywki z olejkiem arganowym i o zapachu kwiatu wanilii regeneruje zniszczone włosy i rozdwajające się końcówki. Formuła z intensywnie pielęgnującymi proteinami przywraca włosom utracone proteiny."

Zapach : cudowny, o ile ktoś lubi słodkie zapachy, trochę wręcz duszące. Nie wyczuwam wanilii, jednak zapach nieco przypomina ten z kallosa latte, jest trochę bardziej orientalny, kadzidlany.

Konsystencja: gęęęęsta, czyli taka, jaką moje włosy lubią najbardziej. Z powodzeniem może być trzymana nieco dłużej bez obawy, że spłynie z włosów.

Działanie i moja ocena: Co tu dużo pisać. Mnie zadowala. Włosy są sypkie, lejące, wygładzone, że hej i ta miękkość... Lekko wspomaga skręt moich łamańców, otula włosy cudownym zapachem, który nie zanika na włosie. Nabłyszcza i delikatnie nawilża. Moim zdaniem trochę porównywalna do słynnej odżywki garniera z awokado i karite, może nawet trochę bardziej treściwsza. Warta Waszej uwagi ;)

Cena: 6  - 8 zł

Pewnie nie kupię w najbliższym czasie kolejnej butelki, może dlatego, że nie chcę włosów przyzwyczajać do jednego produktu i lubię eksperymentować ; )  Miałyście styczność z tym kosmetykiem? Jakie są Wasze wrażenia? Ponadto zastanawiam się, czy od czasu do czasu napisać post niewłosowy, dajmy na to raz na miesiąc, o innych kosmetykach, o moim życiu, odczuciach, przemyśleniach... Co o tym sądzicie? Pozdrawiam Was cieplutko!

P.s.: Ostatnio byłam u TŻa na noc i umyłam swoje włosy Jego szamponem, z chmielem, kreatyną ( schauma dla mężczyzn, być może kiedyś o nim wspomnę), nie użyłam żadnej odżywki, stylizatora i oto tak prezentowały się moje włosy. Byłam zaskoczona!

Przepraszam za jakość jak z suszarki ;)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Moje włosy w pełnej krasie.

W końcu dorobiłam się jako takich zdjęć moich włosów, więc mogę je Wam w końcu pokazać w pełnej krasie. Oto one:


Musiałam je trochę przyciemnić, stąd te trochę sztuczne kolory, ponieważ na pomysł o zrobieniu zdjęć wpadłam po 15, więc oświetlenie sztuczne wchodzi w grę. Jak tak teraz patrzę na nie, widzę, że jest z nimi coraz lepiej. Nie ma już takiego przesuszu jak dawniej, mam mnóstwo babyhair, jak robię kitka, mam małą grzyweczkę;D

Co w listopadzie z nimi działałam?

Oleje: z pestek winogron, babydream dla dzieci
szampon: babydream, facelle sensitive, alterra makadamia i figa, joanna rzepa
maski: kallos latte (ona potrafi uzależnić...)
odżywka: garnier awokado i karite, schauma, krem i olejek
inne: humavit z 4 tabletki dziennie, pokrzywa od czasu do czasu, tran ( jednak on w walce o odporność)
końcówki zabezpieczałam jedwabiem marion, który mi się kończy i się zastanawiam, czy ponownie kupić go, ale w większej porcji, czy kupić jedwab chi.

Nadal mam dylemat odnośnie modelowania moich włosów... Mam żel z delii, w którym faktycznie można znaleźć proteiny jedwabiu oraz krem z natury artiste z aloesem oraz woskiem pszczelim... Próbowałam z lnianym glutkiem, jakieś efekty były, ale to chyba nie dla mnie...

Pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger... .linkwithin_posts a div div { -webkit-border-radius: 60px; -moz-border-radius: 60px; border-radius: 60px; }